wtorek, 28 kwietnia 2015

#19 - Nieprzespana noc

Po tak długiej przerwie spowodowanej naszym brakiem czasu (włączając w to nutkę lenistwa :D )
Zapraszamy na rozdział ! :)
Kolejna notka prawdopodobnie w piątek.
Ostatni rozdział wam zapewne strasznie poplątał :D
D&S


Z perspektywy Peety:
 Podnoszę się gwałtownie. Zerkam na zegarek leżący na szafce koło łóżka. Jest 02:42. Ocieram z czoła krople potu. Przez głowę przelatuje mi mnóstwo myśli związanych z Katniss. Wszystko mi się poplątało, jakby z powrotem wracały wspomnienia. Problem w tym, że nie te dobre. Powoli przestaję wierzyć w to, że byłem osaczany. I chociaż jakaś cząstka mnie próbuje przebić negatywne myśli, zmęczony ulegam. Osuwam się na poduszkę i wtapiam w nią twarz chcąc odizolować się od otaczającego mnie świata. Leżę bezczynnie paręnaście minut, a może i nawet kilka godzin. Nie mogę spać, a czas płynie nieubłaganie szybko. Rzucam się z jednego boku na drugi.Ciągle przychodzą mi na myśl rzeczy związane z nią. I nie zawsze są one dobre. Podchodzę do dużego okna obejmującego całą ścianę i w lekkim blasku, przypatrując się uważnie dostrzegam swoje odbicie. Moje oczy podkrążone w odbiciu wyglądają jakby był ciemnością. Za oknem księżyc świeci mocniej niż zawsze oświetlając pogrążone w mroku miasto.
Peeta! znowu słyszę jej głos jakby ciągle oczekiwała pomocy. Jakby była gdzieś koło mnie i szeptała mi to do ucha. Odwracam się instynktownie lecz nikogo za mną nie widzę. Peeta! krzyk znowu się powtarza tyle, że tym razem jest donośniejszy. On wcale nie brzmi jak złudzenie. Ten głos jest inny. Jest ciepły i taki jaki zawsze pamiętam. Ona mnie woła.
Wybiegam z pokoju do wypełnionego mrokiem korytarza. Z początku nic nie widzę, więc staram się iść ostrożnie, ale potem moje oczy przyzwyczajają się do ciemności więc przyśpieszam.
Dostrzegam zarys jej cała. Siedzi oparta o ścianę, z ugiętymi w kolanach nogami o które zaplotła ręce. Słyszę jej cichy jęk.
- Ej, coś się stało? - pytam podbiegając do niej i upadając koło niej na kolana. Staram się odgonić złe myśli, które powrócił gdy ją ujrzałem.
W odpowiedzi słyszę tylko cichy szloch.
- Nie płacz. Powiesz mi o co chodzi? - powtarzam swoje pytanie.
- Coś jest ze mną nie tak - mówi cichym głosem.
- Uspokój się. Połóż się, porozmawiamy rano. - powoli się podnoszę i wyciągam rękę, aby pomóc jej wstać. Ona jednak zerka tylko do góry patrząc mi w oczy. Dopiero teraz dostrzegam, że jej twarz jest cała opuchnięta od płaczu, a oczy czerwone. Ona cała drży.
- Ile już tu siedzisz? - odsuwam rękę, wiedząc, że trzymanie jej w niczym nie pomoże bo ona i tak nie wstanie.
Jej odpowiedz jest naprawdę interesująca. Ona nawet mi nie odpowiada.
- Zaniosę cię do pokoju.- staram się nie okazywać tego, że jej zachowanie jest irytujące. Nachylam się by ją podnieść lecz ona odsuwa się w bok. Jakby nagle coś się zmieniło. Jakbym był obcym facetem.
- Okej, nie chcesz rozmawiać to nie. - to ona nauczyła mnie jak powstrzymywać się od ataków. Gdyby nie to zapewne teraz leżałaby tu martwa. Odwracam się i powoli odchodzę.
- Śnił mi się sen. - odpowiada załamanym głosem. Przypomina mi się mój sen który przeżyłem dzisiejszej nocy. Staję w miejscu. - On był inny niż zwykłe.
- Co ci się śniło? - pytam nie odważając się odwrócić.
- Że...że... - słyszę, że próbuje powstrzymać łzy. - Umarłam, byłam sama w mroku. Prawie tak, jak teraz. Siedziałam tam długo aż zaczęłam gadać do siebie... a raczej do ciebie. Potem mój sen się momentalnie urwał jakbym zapadła się pod ziemię. - wiem, że to co powiedziała było dla niej trudne. Odwracam się do niej i otulam ją. Z jej oczu lecą łzy wielkości grochu.
- Ja też miałem sen. - trudno mi o tym wspominać. O tym jak ją straciłem. Przełykam ślinę. - Sen o tym, że zostawiłaś mnie. Odeszłaś. - zastanawiam się czy mówić dalej, czy lepiej nie, gdyż słyszę, że zamiast się polepszyć ona płacze jeszcze mocniej. - Naprawdę nie wiem czy to po prostu zbieg okoliczności, ale nam, Katniss, śniły się te same sny.

czwartek, 2 kwietnia 2015

#18 - Pogrzeb

Pewnie wiele osób pomyślało ,że tamten rozdział to Prima Aprilis.
Nie, to normalny rozdział :)
Zapraszamy !
D&S
Z perspektywy Peety:
 Minął tydzień. Od kilku dni nie ruszam się z pokoju, nic nie jem, z nikim nie rozmawiam. Haymitch czasami przychodzi z myślą, że coś się zmieniło. Co noc odkąd jej nie ma śnią mi się koszmary. A co gorsza związane są z nią. Jakby nie wystarczał ból, który opanował mnie całego po jej utracie. Czuje jakby ktoś mą manipulował, i robił to specjalnie. ,,- Nie, Peeta nie możesz jeść. Nie możesz pić. Jeśli się odezwiesz to ból będzie większy. Nie rób tego."  Czuje narastający ból głowy. Podnoszę się z łóżka i idę do łazienki wziąć szybki i ciepły prysznic, który może choć trochę zdejmie ciężar z mojego ciała. Spoglądam w lustro. Moja twarz jest opuchnięta przez płacz. Na policzkach mam czerwone ślady po łzach. Nie do końca rozumiem jeszcze prysznicy z Kapitolu, więc klikam przypadkowe przyciski. Dopiero po 2 minutach mogę ochłonąć w ciepłej wodzie.

Czemu ona się poddała? Mogła przeżyć. Ciągle koło niej siedziałem. Czekałem aż się obudzi. Miała szansę. Czemu odpięli od niej przyrządzenia podtrzymujące bicie serca? Podobno było już lepiej. Mieliśmy zaopatrzyć się w cierpliwość, miała szansę. To oni ją  zabrali. Może to wcale nie jest wina Katniss? Ona się starała. Przypominam sobie minę Annie i Johanny gdy lekarz powiedział nam, że nie ma nadziei. Kłamał. Mój ojciec zawsze powtarzał mi: ,,Pamiętaj, nadzieja zawsze umiera ostatnia."  W  tym przypadku umarła jako pierwsza. Zgaszona przez ludzi bez serca.

Wiatr tego dnia wieje o wiele silniej niż wczorajszego. Wszyscy czekamy by móc zobaczyć ją jeszcze raz. Annie poprosiła Haymitcha by z nią został, iż nie da rady wejść tam ostatni raz i spojrzeć na bezwładne ciało Katniss. Stwierdziła, że woli zapamiętać ją uśmiechniętą. Może i ma rację.
Johanna wchodzi przede mną. Nigdy wcześniej nie licząc naszych tortur w Kapitolu nie widziałem jej w takim stanie. Podchodzimy do miejsca, koło którego stoi pani Everdeen.
Ona, wygląda zupełnie jakby spała. Jej włosy znowu splecione są w piękny warkocz. Ma na sobie jedna z sukienek od Cinny. Na jej głowie widnieje korona. Ta którą dostaliśmy po wygraniu Igrzysk. Każdy zwycięzca, po śmierci musi wziąć ją ze sobą. To głupie i jedyne mniejsze prawo które zachowało się po śmierci Snowa. Do moich oczu znowu napływają łzy. Muszę stąd jak najszybciej wyjść inaczej będzie jeszcze gorzej. Kieruję się do miejsca, gdzie jej ciało zostanie pochowane. To miejsce znajduje się ma małej górce, obok grobu Prim. Teraz będą razem.
Siadam pod drzewem, i czekam aż wszyscy tu przyjdą. Muszę trochę ochłonąć. Najchętniej zamknął bym się teraz w sobie już do końca życia. Nie został mi nikt. Już wiem co Johanna przeżywała przez tak wiele lat.
Na górkę trochę chwiejnym krokiem dociera mój mentor. Siada koło mnie, podnosi głowę do góry i rozgląda się jakby chciał pomiędzy gałęziami i liśćmi znaleźć  skrawek nieba. Po chwili zaczyna nucić mi dobrze znaną melodię. Cztery dźwięki, które kosogłosy bardzo łatwo zapamiętają. Tę którą pierwszy raz pokazała mi Katniss na arenie podczas 74. Głodowych Igrzysk. Patrzę na miejsce przygotowane dla Katniss i grób obok, dostrzegam coś bardzo dziwnego. Ktoś wchodzi z drugiej strony górki. Ma na sobie kapelusz.
- To on. - szepczę do Haymitcha. Gwałtownie się podnoszę i zaczynam iść w stronę mężczyzny. 
Co chwila zaczynam przyśpieszać. To przez niego nie ma Katniss. To jego śledziła.
Mężczyzna od razu po zauważeniu mnie zmienił kierunek drogi. Widzę, że biegnie. Ucieka przede mną. Ucieka przed odpowiedzialnością. Moja głowa znowu zaczyna boleć. Czuję pulsujące w niej tętno. Słyszę ,,- Zostaw go. Nie rób tego. Nie warto. I tak nie zmienisz przeszłości. Żyj tym co masz teraz, nie postępuj tak jak ...ja"  Zamieram. Kim jest głos mówiący w mojej głowie? Wiatr ustaje, zaczyna się robić coraz goręcej. Stoję w bezruchu. Coś tu jest nie tak. Odwracam się za siebie. Nigdzie nie ma Haymitcha. Znikło również drzewo. Czuję, jakbym wrastał w ziemię. Serce zaczyna mi bić coraz mocniej.
Zamykam oczy lecz gdy je otwieram nie znajduję się już koło góry, a raczej w ciemnym pomieszczeniu. Mokry od potu.

środa, 1 kwietnia 2015

#17 - Wypadek

Zapraszamy ☺
(Z góry przepraszamy że taki krótkie. )
D&S
Postanawiam śledzić tajemniczego mężczyznę. Muszę się dowiedzieć kim jest i czemu nie chciał odsłonić twarzy. Wychodzę tuż za nim z pokoju i niezauważalnie mknę w jego stronę.
Wychodzę z pałacu i kieruję się na drogę. Idę jego śladem.
Momentalnie czuję niemiłosierny ból i nicość ogarnia moje pole widzenia.
Z perspektywy Peety :
Katniss zachowuje się dziwnie. Widzę, że mierzy wzrokiem tamtego faceta i gdy tylko wychodzi, ona również rusza z miejsca.
Patrzę na Haymitcha, który jeszcze przez chwilę przygląda się całej sytuacji i gdy tylko widzę, że patrzy na mnie wiem, że muszę zareagować.
- Pójdę po nią. - mówię wychodząc z pokoju.
Katniss wygląda jakby była w transie. Jeśli ją teraz zabiorę, zapewne obrazi się na mnie do końca życia. Idę powoli za nią. Wychodzę z pałacu. Zimny wiatr spowija moje ciało.
Idę ciągle przed siebie. Widzę, że Katniss zaczyna biec na drogę truchtem i wtedy dzieje się to.
Biegnę jak najszybciej tylko mogę by ją odepchnąć jednak auto jest szybsze. Łapię bezwładne ciało i upadam na wydeptaną ścieżkę, pogrążając się w płaczu.  Jej głowa jest we krwi, a ciało momentalnie stało się zimne. Zupełnie jakby serce zaczęło tuż po zderzeniu wsysać w siebie całą krew z organizmu. Jej oczy wyglądają jakby zawładnęła nimi nicość. Mogłem ją zabrać. To moja wina. To przeze mnie jej się to stało. Chciałbym cofnąć czas. Czuję czyjąś rękę na ramieniu. Mój mentor już tu jest. Słyszę krzyki. Ktoś zabiera jej ciało z moich dłoni i kolan, a następnie  Haymitch zabiera mnie jak najdalej od miejsca zdarzenia. W moich oczach dalej są łzy. Nie potrafię ich powstrzymać. Stawiam opór przed wejściem do pałacu. Chcę ją jeszcze raz zobaczyć. Być przy niej. Wiem, że to niemożliwe. Ona już nigdy nie wróci. To był za poważny wypadek.
- Ona nie żyje... - mówię po cichu z pustką w głosie.