Jakoś tak nie miałam weny do rozdziału ,ale mam dla was co innego ;)
A oto i pierwszy projekt specjalny !
Już chyba każdy domyślił się o czym on będzie :)
PS; Niestety ale wszystkie posty , nawet ten będą na głównej "tablicy" (jeśli można to tak nazwać) Co nie jest fajne bo jednak wolała bym aby to było posegregowane. Dlatego też jak zapewne widzieliście stworzyłam zakładki "SPIS TREŚCI " oraz "SPECJALNE" tam będziecie mieli poukładane w kolejności chronologicznej wszystkie posty :) (Specjalne do specjalnych ,a rozdziały do Spisu ) Postaram się to uzupełniać regularnie ;)
A i jeszcze jedno! projekty specjalne mogą nawiązywać również go głównej fabuły ! (ZWŁASZCZA TEN!) Dlatego radzę je również uważnie śledzić :)
A TERAZ ZAPRASZAM !
D.
Tak, nazywam się Kate. Kate Snow. Jeszcze do niedawna wiodłam normalne
życie. Chodziłam do szkoły dla dziewcząt, spełniałam swoje marzenia...
Większość czasu spęczałam z moim dziadkiem - on jako jedyny potrafił
znaleźć dla mnie czas, choć jego obowiązki były o wiele większe od
obowiązków mojej mamy. Ona praktycznie całe dnie spędzała
na zakupach i pogaduchach ze swoimi przyjaciółeczkami których szczerze
nienawidziłam. Ojciec taki "porządny". Całe dnie przesiadywał w
kasynie. Dlatego też dziadek opłacił mi szkołę z internatem, nie żałuję
tego. Na weekend zawsze zabierał mnie do siebie. Wymyślał jakieś
atrakcje bylebym się nie nudziła.
Od dnia, gdy na dożynkach
wylosowano tego pięknego blondyna (tak, nie ukrywajmy. On podbił serca
każdej mojej przyjaciółki.) i tą dziewczynę, coś się strasznie zmieniło.
Mój dziadek coraz więcej czasu spędzał w swoim ogrodzie, a mnie oddawał
pod opiekę swoich służących.
Jak już wspomniałam nie sądziłam, że w
ciągu 3 lat moje życie może runąć w gruzach. Gdy tylko rozpoczęła się
wojna w Kapitolu dziadek kazał mi wyjechać jak najdalej. Nie sądziłam, że mogę ujrzeć go wtedy ostatni raz.
Po paru miesiącach wróciłam z
powrotem. Miałam 16 lat. Władze w państwie przejęła Paylor. (nie jest
według mnie godna noszenia mienia "prezydenta")
Chciałam skończyć
naukę lecz coś mi nie pozwoliło. ,,COŚ" A RACZEJ KTOŚ. Przysięgłam
sobie, że jeśli mi się uda, WSZYSCY zwycięzcy umrą.
Wszystko musiało się odbyć według ich reguł. Już miesiąc wcześniej dostałam list , w którym było jasno napisane, że muszę się tu stawić dzisiejszego dnia.W razie jakichkolwiek ucieczek jestem ciągle obserwowana. Stałam się ich więźniem. Dzieci miały być podobno losowane, tylko ja miałam zaszczyt trzymanego miejsca. Jakoś mnie to nie pocieszało. Moje życie za kilka dni mogło się skończyć. I to tylko dla tego, że byłam wnuczką Coriolanusa Snowa.
Słońce raz ukrywało się za chmurami , raz zza nich wychodziło. Miałam na sobie zwiewną czerwoną sukienkę. Ustawiłam się w sektorze dla dziewczyn. Rozejrzałam się. Widziałam na wielu twarzach lęk i przerażenie. Nie dziwię im się. Tyle lat żyli w spokoju, byli bogaci. Mieli to czego chcieli sobie tylko zapragnąć. A TERAZ!? Ktoś im to zniszczył. Słyszę jak jakaś pani rozpoczyna swoją przemowę.
- Witam was serdecznie! Na początek krótki film o dawnej brutalnej władzy w Panem!
Myślałam, że za chwilkę wybuchnę! Jakiej brutalnej!? Mój dziadek był normalnym obywatelem. Zamknęłam oczy i zacisnęłam pięści. Nie miałam ochoty tego oglądać. Krew w moich żyłach raz po raz robiła się bardziej gorąca, gdy tylko słyszałam słowa z filmu.
- A teraz przejdziemy do losowania. Jak zwykle, panie mają pierwszeństwo! - kobieta sięgnęła ręką do kuli i od razu wyłapała karteczkę różniącą się od całej reszty. Byłam przygotowana by wyjść z tłumu. - Kate Snow! - moje ręce zaczęły drżeć. Weszłam chwiejnym krokiem na scenę, słońce akurat zaszło i moje ciało ogarną zimny wiatr rozwiewający moje włosy. Tuż za mną siedzieli Zwycięzcy którzy mieli zostać naszymi mentorami, był tam on i ona. Zapewne żadne z nich tego nie chciało. A ja wiedziałam, że oni muszą przestać istnieć. Usiadłam na jednym z 24 krzeseł przygotowanych dla wylosowanych osób. Kobieta raz po raz wyjmowała nowe karteczki z kuli. Na zmianę - raz dziewczyny, raz chłopcy. Z widowni ubywało coraz więcej osób. Zostało ostatnie miejsce, przypisane dla chłopca. Kobieta włożyła rękę do kuli, kątem oka widziałam jak jej ciało przebił lęk. Otworzyła kartkę i upadła. Nie wiadomo czy to z emocji , czy ze zmęczenia. Większość zwycięzców do niej podbiegła. Chcieli wyciągnąć kartkę z jej dłoni ale uścisk był za mocny. Już mieli ją wynosić ze sceny gdy nagle jakiś chłopak zgłosił się na ochotnika. Miał ok.183 cm wysokości. Jego brązowe włosy były rozwiane na wszystkie strony. Wyglądał na dość silnego. Wszedł na scenę i usiadł na ostatnim krześle. Chyba zauważył, że się na niego patrzę. Zrobiłam się czerwona jak burak.
Bardzo mi się podoba. Czekam na więcej takich projektów ;)
OdpowiedzUsuń~zuzad5