A kolejny rozdział , już w piątek ! (ten najbliższy ) :)
Nie jest źle, co nie ? :)
Zapraszam!
D.
Effie wyciągnęła mnie jednym szarpnięciem z mojego domu. Zimny wiatr ochłodził moje rozgrzane przez ciepłą czekoladę ciało. Johanna zamknęła za nami drzwi. Zbliżałyśmy się do domu Haymitcha. Effie otworzyła po cichu drzwi i zaczęła ciągnąć mnie w stronę kuchni. Stanęła tuż przed framugą, puściła mnie i pokazała w stronę Johanny abyśmy było cicho. Byłam zdezorientowana. O co chodzi z zachowaniem Effie?
- Haymitch, nie możesz się tak zachowywać.
- Bo co?
- Wiem jak się czujesz. Ja tak samo nie wiedziałem co mam robić gdy mi to powiedziała. Obydwoje na pewno chcielibyśmy aby to wszystko było prawdą.
- Tyle, że ja nie tylko tak czuję. Ja dodatkowo wyszedłem na idiotę.
Effie złapała mnie za rękę i wepchnęła do kuchni. Zobaczyłam zdziwienie na twarzach Haymitcha i Peety. Ja nie wyglądałam o wiele lepiej.
- Już wiem co jej jest. - Effie wyłoniła się zza moich pleców.
- A więc? - Haymitch wyprostował się.
- Te deski z ogniska. Skąd one były? - Johanna oparła się o blat.
- Dał nam je jakiś facet z miasta.
- A czy was tak samo podczas ogniska zaczęła boleć głowa, jak mnie i Johannę? - Effie zmarszczyła czoło.
- Sądzisz, że to drewno... To ono spowodowało te "halucynacje" Katniss? - Peeta wygląda jakby już kompletnie nic nie rozumiał.
- Bingo! Może nie tyle co drewno, chociaż to też powód, a bardziej dym z ogniska. Katniss była jeszcze osłabiona, dlatego odczuła to inaczej niż my. - twarz Effie rozpromieniła się, jakby wygrała jakąś główną nagrodę.
- To może wszystko wyjaśniać. Jednak ominęłaś jeden szczegół: Katniss już podczas naszego spaceru miała te urojenia. - Peeta nie daje za wygraną. Effie siada zrezygnowana na krześle.
Cała sytuacja potoczyła się tak szybko, że nie zrozumiałam większości rozmowy. Jednak dalej gnębi mnie o czym mój ukochany rozmawiał z moim mentorem. Jedynym sposobem by się dowiedzieć jest po prostu spytanie się. To nie byłby za dobry pomysł. Wyszłabym za jakąś podsłuchiwaczkę i straciła zaufanie moich przyjaciół.
Effie zrobiła nam kanapki i zaparzyła herbatę.
- Jakieś plany na jutro? - Johanna spytała pomiędzy zajadaniem się kanapką a piciem gorącego napoju.
- Właściwie to... - telefon przerwał Haymitchowi w połowie zdania.
- Ja pójdę - Peeta odsunął się od stołu i powędrował w stronę telefonu.
Z perspektywy Peety :
Postanowiłem, że odbiorę telefon. Nie chciałem im przeszkadzać w jedzeniu. Sam nie miałem apetytu po ostatnich wydarzeniach. Podniosłem słuchawkę.- Tak słucham ?
- Witam pana, panie Mellark. Zapewne wie pan z jakiego powodu dzwonię. - głos Paylor był jak zwykle ciepły. Widać, że nie była wychowywana w Kapitolu.
- Niestety, ale nie potrafię się domyślić.
- Miał pan się ze mną skontaktować. Olewanie Prezydenta nie jest dobrym nawykiem.
- Przykro mi, ale jak widać pani się już dowiedziała.Więc możemy skończyć naszą rozmowę.
- Mam jeszcze jedną ważną sprawę. Pamięta pan, głosowanie dotyczące ostatnich igrzysk ?
- Tak. - byłem już zdecydowanie zmęczony tą rozmową.
- Jutro w godzinach popołudniowych, przyleci po was odrzutowiec. W końcu one muszą się kiedyś odbyć, prawda panie Mellark ?
- To nie jest dobry pomysł. Panem miało być wolne. - powoli zacząłem mówić przez zęby.
- Do widzenia jutro. - Paylor się rozłączyła. Miałem ochotę rzucić tym telefonem o podłogę. Mieliśmy żyć w wolnym państwie. Bez igrzysk! Dalej nie rozumiem dlaczego Katniss tak zagłosowała.
Słyszałem śmiechy dochodzące z kuchni. Trzeba im powiedzieć, że nie posiedzimy w 12 za długo.
Stanąłem w progu i oparłem się o framugę. Przeczesałem włosy ręką.
- Co się stało? - Johanna skierowała pytanie w moją stronę.
- Więc, pytałaś jakie plany na jutro, prawda? - mój głos zaczął po cichu drżeć, nie mam pojęcia z jakich przyczyn. Może, że znowu będę musiał oglądać śmierć dzieci? A może przez nachodzące wspomnienia, jak łatwo mogłem stracić Katniss?
- No tak. - Johanna odpowiedziała z lekkim oburzeniem.
- Dzwoniła Paylor. Jedziemy do Kapitolu. - mój głos się w połowie złamał, widziałem zdziwienie i rozczarowanie na twarzach moich towarzyszy i łzy w oczach Katniss.
strasznie zamotalas cala ta sprawe. halucynacje z drewna? serio? nie ogarniam calej tej sytuacji z zareczynami. staraj sie nie motac tak wydarzen xd
OdpowiedzUsuńChodziło o to ,że drewno było czymś nasiąknięte ;) Effie twierdziła ,że to przez drewno, bo gdy zaczęło się palić tym nasiąknął tym czymś xd Ale to nie oto chodziło , wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie :) Nie miotam wydarzeniami, ja po prostu tworzę "poboczne " wątki by fabuła nie ciągnęła się z jednego , na drugi i trzeci po kolei :)
OdpowiedzUsuńAle dzięki za uwagę, postaram się poprawić.
Fajny rozdział, tylko te igrzyska......
OdpowiedzUsuńNaćpana Katniss <3 KC <3
OdpowiedzUsuńHyhy <3 Tak :D
UsuńKCT <3
Jestem... Żyję... Umieram! Nie mam nawet siły komentować! Łee... Już nigdy nie przesiedzę tylu godzin na imperezie!
OdpowiedzUsuńTrzymaj mi się tam! :)
Usuń