środa, 11 marca 2015

#15 - Igrzyska

Od przyszłego tygodnia  notki najprawdopodobniej będą pojawiały się co 2 dni :)
A kolejny rozdział , już w piątek ! (ten najbliższy ) :)
Nie jest źle, co nie ? :)
Zapraszam!
D.

Effie wyciągnęła mnie jednym szarpnięciem z mojego domu. Zimny wiatr ochłodził moje rozgrzane przez ciepłą czekoladę ciało. Johanna zamknęła za nami drzwi. Zbliżałyśmy  się do domu Haymitcha. Effie otworzyła po cichu drzwi i zaczęła ciągnąć mnie w stronę kuchni. Stanęła tuż przed framugą, puściła mnie i pokazała w  stronę Johanny abyśmy było cicho. Byłam zdezorientowana. O co chodzi z zachowaniem Effie?
Już zrozumiałam. W kuchni ktoś siedział i rozmawiał. Tak jak Effie, zaczęłam to podsłuchiwać.
- Haymitch, nie możesz się tak zachowywać.
- Bo co?
- Wiem jak się czujesz. Ja tak samo nie wiedziałem co mam robić gdy mi to powiedziała. Obydwoje na pewno chcielibyśmy aby to wszystko było prawdą.
- Tyle, że ja nie tylko tak czuję. Ja dodatkowo wyszedłem na idiotę.
Effie złapała mnie za rękę i wepchnęła do kuchni. Zobaczyłam zdziwienie na twarzach Haymitcha i Peety. Ja nie wyglądałam o wiele lepiej.
- Już wiem co jej jest. - Effie wyłoniła się zza moich pleców.
- A więc? - Haymitch wyprostował się.
- Te deski z ogniska. Skąd one były? - Johanna oparła się o blat.
- Dał nam je jakiś facet z miasta.
- A czy was tak samo podczas ogniska zaczęła boleć głowa, jak mnie i Johannę? - Effie zmarszczyła czoło.
- Sądzisz, że to drewno... To ono spowodowało te "halucynacje" Katniss? - Peeta wygląda jakby już kompletnie nic nie rozumiał.
- Bingo! Może nie tyle co drewno, chociaż to też powód,  a bardziej dym z ogniska. Katniss była jeszcze osłabiona, dlatego odczuła to inaczej niż my. - twarz Effie rozpromieniła się, jakby wygrała jakąś główną nagrodę.
- To może wszystko wyjaśniać. Jednak ominęłaś jeden szczegół: Katniss już podczas naszego spaceru miała te urojenia. - Peeta nie daje za wygraną. Effie siada zrezygnowana na krześle.
Cała sytuacja potoczyła się tak szybko, że nie zrozumiałam większości rozmowy. Jednak dalej gnębi mnie o czym mój ukochany rozmawiał z moim mentorem. Jedynym sposobem by się dowiedzieć jest po prostu spytanie się. To nie byłby za dobry pomysł. Wyszłabym za jakąś podsłuchiwaczkę i straciła zaufanie  moich przyjaciół.
Effie zrobiła nam kanapki i zaparzyła herbatę.
- Jakieś plany na jutro? - Johanna spytała pomiędzy zajadaniem się kanapką a piciem gorącego napoju.
- Właściwie to... - telefon przerwał Haymitchowi w połowie zdania.
- Ja pójdę - Peeta odsunął się od stołu i powędrował w stronę telefonu.

Z perspektywy Peety :

Postanowiłem, że odbiorę telefon. Nie chciałem im przeszkadzać w jedzeniu. Sam nie miałem apetytu po ostatnich wydarzeniach. Podniosłem słuchawkę.
- Tak słucham ?
- Witam pana, panie Mellark. Zapewne wie pan z jakiego powodu dzwonię. - głos Paylor był jak zwykle ciepły. Widać, że nie była wychowywana w Kapitolu.
- Niestety, ale nie potrafię się domyślić.
- Miał pan się ze mną skontaktować. Olewanie Prezydenta nie jest dobrym nawykiem.
- Przykro mi, ale jak widać pani się już dowiedziała.Więc możemy skończyć naszą rozmowę.
- Mam jeszcze jedną ważną sprawę. Pamięta pan, głosowanie dotyczące ostatnich igrzysk ?
- Tak. - byłem już zdecydowanie zmęczony tą rozmową.
- Jutro w godzinach popołudniowych, przyleci po was odrzutowiec. W końcu one muszą się kiedyś odbyć, prawda panie Mellark ?
- To nie jest dobry pomysł. Panem miało być wolne. - powoli zacząłem mówić przez zęby.
- Do widzenia jutro. - Paylor się rozłączyła. Miałem ochotę rzucić tym telefonem o podłogę. Mieliśmy żyć w wolnym państwie. Bez igrzysk! Dalej nie rozumiem dlaczego Katniss tak zagłosowała.
Słyszałem śmiechy dochodzące z kuchni. Trzeba im powiedzieć, że nie posiedzimy w 12 za długo.
Stanąłem w progu i oparłem się o framugę. Przeczesałem włosy ręką.
- Co się stało? - Johanna skierowała pytanie w moją stronę.
- Więc, pytałaś jakie plany na jutro, prawda? - mój głos zaczął po cichu drżeć, nie mam pojęcia z jakich przyczyn. Może, że znowu będę musiał oglądać śmierć dzieci? A może przez nachodzące wspomnienia, jak łatwo mogłem stracić Katniss?
- No tak. - Johanna odpowiedziała z lekkim oburzeniem.
- Dzwoniła Paylor. Jedziemy do Kapitolu. - mój głos się w połowie złamał, widziałem zdziwienie  i rozczarowanie na twarzach moich towarzyszy i łzy w oczach Katniss.

7 komentarzy:

  1. strasznie zamotalas cala ta sprawe. halucynacje z drewna? serio? nie ogarniam calej tej sytuacji z zareczynami. staraj sie nie motac tak wydarzen xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodziło o to ,że drewno było czymś nasiąknięte ;) Effie twierdziła ,że to przez drewno, bo gdy zaczęło się palić tym nasiąknął tym czymś xd Ale to nie oto chodziło , wszystko wyjaśni się w najbliższym czasie :) Nie miotam wydarzeniami, ja po prostu tworzę "poboczne " wątki by fabuła nie ciągnęła się z jednego , na drugi i trzeci po kolei :)
    Ale dzięki za uwagę, postaram się poprawić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, tylko te igrzyska......

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem... Żyję... Umieram! Nie mam nawet siły komentować! Łee... Już nigdy nie przesiedzę tylu godzin na imperezie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za każdy komentarz i każdą uwagę. Kochamy Was! ♥