A o to kolejna notka :)
Zapraszam do czytania ^^
Będę się starała pisać codziennie, ale nic nie obiecuję.
D.
Nie chcę uwalniać się z ramion Peety, jednak jestem do tego zmuszona. Haymitch łapie za ramię blondyna ciągnąc go do tyłu. Na początku jestem gotowa aby go nie puszczać jednak gdy sam on się zaczyna odsuwać muszę to zrobić. Kompletnie zapomniałam o moich dłoniach. Są w nich jeszcze kawałki szkła. Pewnie dla tego Peeta musiał odejść, do sali weszły dwie kobiety w lekko niebieskich fartuchach. Zaczęły wyciągać mi z dłoni odłamki, a następnie je odkażać. Nie trwało to długo, zaledwie 10 minut. Nie zdążyłam się nawet rozejrzeć gdzie jestem. Obecnie znajduję się w innym pokoju niż tamten. Jest tu okno, kilka skórzanych foteli, łóżko na którym siedzę, a przy nim drewniana szafka na której stoi butelka wody oraz wazon z kwiatami. Podłoga jest okryta kremowymi kafelkami, a ściany pomalowane do połowy na zielony kolor prawie w ogóle z nią nie współgrają. W sali jestem tylko ja, Peeta i nasz mentor. Patrzę w stronę okna za którym widzę ciemność, i po chwili zastanowienia pytam :
- Jak to się stało?
- O co ci chodzi skarbie?- czy on mógłby sobie chociaż raz darować to "skarbie"?
- Jak się tu znalazłam? - tym razem patrzę w ich stronę.
- Katniss, naprawdę nie pamiętasz? - pyta trochę poirytowany Peeta
- Nie... dosłownie nic.
- Więc. Od pewnego czasu nie wychodziłaś z domu. Wraz z Peetą myśleliśmy, że powtarza się sytuacja przed paru miesięcy i, że za 2-3 dni będzie znowu normalnie. Pewnego wieczoru przyszedł do mnie twój ukochany i powiedział, że dzwoniła do niego twoja matka i mówiła, że nie raczysz odebrać nawet od niej telefonu i się o ciebie martwi...
- Pewnie nie miałam humoru na rozmowę - przerywam Haymitchowi.
- Nie, nie w tym rzecz. Postanowiliśmy sprawdzić co się stało. Pukaliśmy w twoje drzwi dobre 15 minut, a potem zdecydowaliśmy się je rozwalić. Chyba się nie gniewasz, prawda? - pyta
- Mógłbyś skończyć?- mówię z lekkim zdenerwowaniem.
-Weszliśmy do twojego domu, ale w nim było dosłownie cicho. Ja zostałem na dole, a Peeta poszedł na górę...
- I...?
- I wtedy Katniss, ujrzałem cię leżącą w łazience. Musiałaś się poślizgnąć i uderzyć głową o kafelki, bo byłaś nieprzytomna, zobaczyłem tylko pod tobą strugę krwi. Spanikowałem... przepraszam - Peeta się chyba naprawdę o to obwinia.
- A co się stało potem? - pytam zaciekawiona.
- Przyniosłem cię tutaj i cały czas przy tobie siedziałem. - to wyjaśnia te podkrążone oczy Peety.
- Czemu cię nie było gdy się obudziłam?
- Wraz z Peetą poszliśmy porozmawiać z lekarzem. Potem Peeta jeszcze na chwilkę został, a ja wróciłem do ciebie. Gdy Peeta usłyszał mój donośny głos wypowiadający twoje imię, od razu przybiegł. To on cię zabrał. A potem już nie odstępował krok.
- A mogę wiedzieć ile byłam nie przytomna?
- Około 4 dni.
- Działo się coś podczas tych kilku dni?
- Skarbie dość pytań na dziś - Haymitch zbywa moje pytanie - Jest 3 w nocy, ja już może pójdę. Jak wszystko przez te parę godzin będzie dobrze, w co wątpię, to dziś rano wracasz z nami. - dodaje po czym odwraca się na pięcie i wychodzi.
Mija właśnie godzina 8. Peeta siedzi na jednym z foteli, dalej śpi. Należała mu się chwila odpoczynku. Ja zapewne też bym zasnęła po tak dużym zmęczeniu, nawet w pozycji siedzącej.
Podnoszę się tym razem już na wyprostowanych rękach. Przyglądam mu się uważnie. Słodko wygląda gdy śpi. Moje ciało przechodzą dreszcze. Mam taką wielką ochotę dotknąć jego ust, ale jeśli on nie chce? Powoli się podnoszę, aby nie zrobić za dużego hałasu. Wstaję i na palcach idę w jego stronę. Nachylam się nad nim, kilka pasm jego włosów zwisa mu na czole. Odgarniam je ręką, która następnie z jego włosów wędruje na kark, a potem przybliżam swoje usta. Czuję ciepło, jest mi tak dobrze. Nie chcę kończyć tego pocałunku. W pewnym momencie czuję, że Peeta również go odwzajemnia. Ten pocałunek jest taki delikatny, zupełnie jakby Peeta nie chciał mi zrobić krzywdy. Powoli odrywam się od jego ust i patrzę mu w oczy, jego niebieskie tęczówki lśnią.
- Dzień dobry - mówię z lekkim zachrypniętym głosem, i uśmiechem na twarzy.
- Dzień dobry - Peeta obejmuje mnie wokół tali, a następnie sadza na swoich kolanach.
- Jak się spało?
- Nie spałem. Nie potrafiłem zasnąć.
- Peeta... - patrzę mu w oczy - Kocham cię.
- Ja ciebie też.
piękny piękny piękny! !!
OdpowiedzUsuńchcemy więcej <3
Cieszę się ,że się podoba :)
UsuńPrawdopodobnie dziś pojawi się następny rozdział.
Bądźcie czujni <3
Dopiero odkryłam Twojego bloga i bardzo mi się podoba. Czekam na nowe notki.
OdpowiedzUsuńa więc witam na moim blogu :)
UsuńJak już wspomniałam bardzo prawdopodobnie dziś pojawi się druga notka :)
Twój blog jest taki SUPER, po prostu nie mam słów :)
OdpowiedzUsuńMiło mi :) <3
UsuńBardzo się cieszę, że trafiłam na tego bloga :D Od samego początku mnie wciągnęło ;) Masz talent
OdpowiedzUsuń~zuzad5
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj dostałam adres do tego bloga i sie zakochałam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńChcę więcej <3
OdpowiedzUsuń*chamska relama*
Zapraszam do mnie little-love-story-for-asm.blogspot.com
Chętnie odwiedzę :) I dziękuję ^^
Usuń