Przepraszam was za to ;/
PS:Dzisiaj pojawią się 3 notki ^^ <3
Najlepszego w Walentynki!
Zapraszam!
D.
Widzę przed sobą blask słońca, przebijający się pomiędzy koronami drzew. Nie wierzę, że mogłam spać tak długo, moje sny... trwały zaledwie 2 minuty, a ja przespałam całą noc. Ciągle zastanawiam się gdzie jestem. Nie jest to las w moim Dystrykcie. Jest tu inaczej. Ciągle leżę w krzakach pomiędzy gałęziami. Próbuję wstać, jednak dalej jestem osłabiona. Głód daje mi się we znaki. Jestem odwodniona, dodatkowo moje ubrania nie wyschły jeszcze wystarczająco po wczorajszym, po prostu "wymarzonym", biegu w deszczu. Gdzie on mógł mnie zabrać. Zgubiłam się w lesie. Ciekawe czy on mnie jeszcze szuka. Może sobie darował? Ciągle zastanawiam się co mnie skłoniło do tej ucieczki. Przecież Gale powiedział jasno dwa miesiące temu, że Peeta mnie już nie chcę. Że to on mnie pobił i przez to byłam nieprzytomna. To wszystko wyjaśniło czemu znalazłam się właśnie w miejscu z którego uciekłam. Nie wiem dlaczego, ale po opowieściach Gale nie czuję do Peety już tego co przedtem. Miłości. Sama nie wiem, może dalej ją czuję ale rozum próbuje przyswoić wiedzę, że to on był tak brutalny by się do tego przyczynić. Nie mam nikogo, dla kogo mogła bym być ważna. Nie wiem czy mam wierzyć Gale' owi, czy uważać go za kłamcę. Wiem, że po prostu nie chcę mieć z nim nic do czynienia. Jest dla mnie nikim. Tak, NIKIM! Ostatnia nadzieja została w Johannie, ale ona zapewne żyje swoim życiem. Podobnie Annie, po urodzeniu syna prawie w ogóle się do nas nie odzywała, jakby ciągle osądzała mnie. O co ? Tak wiem, o osierocenie jej syna. O zabicie jej męża. I o to kolejny dowód na to, że jestem Zmiechem. Wiem, jak czuł się Peeta podczas osaczania. Ja czuję się teraz podobnie - obwiniana przez wszystkich, zostałam sama. Zabłądziłam w środku lasu. Nie wiem, czy mam wierzyć mojemu BYŁEMU przyjacielowi, że miłość mojego życia mnie tak skrzywdziła. Że to ona, że Peeta jest Zmiechem. Moje myśli ciągle błądzą. Musze się wziąć w garść!
Powoli się podnoszę. Czuję się podobnie jak podczas pierwszych Igrzysk, tyle, że tym razem nie jestem zmuszana do zabijania dla rozrywki Kapitolu. Idę powoli, rozglądając się uważnie. Próbuję wspiąć się na drzewo by mieć lepszy punkt widokowy, jednak nie mam na to siły. Dalej stąpam przed siebie. Idę ponad 30 minut. Powoli tracę łączność ze światem. Siadam i opieram się o jedno z drzew gdy nagle słyszę głośny huk. Jakby ktoś ścinał drzewo. I znowu. Podnoszę się na ostatkach sił i pędzę w stronę dźwięku. Koniec lasu, jak dobrze. Ludzie! Nie wierzę, że los mi znowu pomógł. Omijam tartak i idę jedną z polnych dróżek. Dochodzę do miasta. Nie wierzę własnym oczom. Jestem w dystrykcie 7. Rozpoznaję ten Pałac Sprawiedliwości! To tu przemawiałam razem z Peetą podczas Turneé Zwycięzców. Z tego co pamiętam gdzieś niedaleko jest Wioska Zwycięzców. W 12 trzeba przejść przez całe miasto by się do niej dostać, a tu jest jak rzut kamieniem od Pałacu. Otwieram bramę. Który to był dom? Podchodzę do jednego z nich z nadzieją, że to ten, jednak nikt mi nie otwiera. Nie mam siły dalej iść. Siadam na betonowych schodach opierając się o obręcz. Moje powieki stają się ciężkie.
- Katniss!
- Johanna?! To ty? - wyduszam z siebie ostatkami sił.
- Tak.
Teraz to nic już nie rozumiem
OdpowiedzUsuńTeraz to nic już nie rozumiem
OdpowiedzUsuńKatniss zasłabła w domu Peety. Wtedy przyszedł Gale i można powiedzieć "uprowadził" Katniss do Dystryktu 7 :) Tyle ,że notki szły miej więcej tak :
Usuń1.Osłabnięcie Katniss- mówi Katniss
2.Ucieczka z "domu" Gale- mówi Katniss
3.Co się stało po osłabnięciu Katniss? Czemu znalazła się u Gale? -mówi Peeta :)
4.I teraz co się stało po jej przebudzeniu w lesie po ucieczce :) -mówi Katniss
takie podróżowanie w czasie :) Kolejna notką będzie znów mówi Peeta :) Będzie w niej to co się działo z nim podczas tych 2 miesięcy gdy Katniss była "porwana" przez Gale. :) A potem już znowu mówi Katniss :)
Mam nadzieję ,że pomogłam ^^
Kolejna świetna notka ;)
OdpowiedzUsuń~zuzad5