poniedziałek, 9 lutego 2015

#4 - Kłamiesz

Jest was coraz więcej <3 Dziękuje wam za to ^^
Łapcie już 4 notkę :) Jak to szybko leci.
PS;Dziękuję wam za 500 wyświetleń <3
Zapraszam.
D.

- Gotowi?! - do sali wpada Haymitch, dziwnie się nam przygląda. Jakby nigdy nie widział dziewczyny, która siedzi na kolanach chłopaka. Po chwili wybucha śmiechem.
- Co cię tak bawi? - pytam poirytowana.
- No wiesz...Wy moje gołąbeczki - ociera palcem łzę która wypłynęła mu ze śmiechu. - Mógłbym się dowiedzieć czy kiedykolwiek wyjdziecie z tego pomieszczenia, czy macie zamiar  tak cały czas siedzieć? Mamy plany.
- Jakie plany Haymitch ?- dopytuje Peeta.
- Wracamy do Wioski Zwycięzców - mówi z uśmiechem na twarzy.


Słońce świeci dosyć mocno jak na końcówkę jesieni. Mam na sobie granatowy płaszcz. Nie jest wyjątkowo ciepło, ale i nie jest zimno. Przez całą drogę trzymam rękę Peety.
Dochodzimy do Wioski, Haymitch uchyla bramę. Stoimy na samym środku. Peeta powoli puszcza moją dłoń. Wracamy do normalnego życia. Dochodzę do drzwi, staje przed nimi. Moje oczy patrzą na klamkę. Nie to nie może się tak zakończyć. Odwracam głowę za siebie, zobaczyć czy Peeta jeszcze nie wszedł do domu. Stoi. Szybkim susem biegnę w jego stronę. Gdy znajduję się już przy nim, potykam się o mały, wystający kamień. A miało być tak pięknie. Czuje jego dłoń na moim biodrze. Więc to widział. Co za wstyd.
- Katniss, czemu nie poszłaś do domu ?
- Bo... ja... Nie chcę tam być. - moje policzki dalej są czerwone.
Powoli podnoszę się, a Peeta mi w tym pomaga. Gdy już stoję otrzepuje się i siadam na betonowych schodkach przed domem blondyna. On siada koło mnie.
- Rozumiem cię, sam bym pewnie po takiej sytuacji nie chciał tam wracać. - mówi z współczuciem w głosie. On chyba nic nie rozumie.
- Ale... mi nie o to chodziło.
- Co masz na myśli?
- Bo ja... - nie potrafię dokończyć, bo łzy same wypływają mi z oczu. Peeta otula moją głowę.
- Nie płacz. - szepcze mi do ucha. Wyrywam się z jego objęć  i dosyć donośnym i szybkim głosem mówię :
-Peetajachcęztobązostać - odetchnęłam z ulgą, ale i może też dlatego, że brakowało mi powietrza. Trudno było mnie zrozumieć. Powiedziałam wszystko na jednym wydechu.
- Czekaj, czy mogła byś powtórzyć? - pyta z dziwnym zastanowieniem na twarzy.
Na jego odpowiedz macham tylko przecząco głową i znowu wybucham płaczem.
- Katniss może lepiej jak zostaniesz dzisiaj u mnie. O ile się zgodzisz.
- Zgadzam się. - z moich oczu dalej płyną łzy, ale i po tych słowach widnieje uśmiech. Prawie się udało. Gdy znajdujemy się już w  środku, Peeta pomaga mi zdjąć płaszcz. Wchodzimy do kuchni. Czuję zapach który tak bardzo kocham. Zapach świeżego pieczywa.
- Chcesz herbatę? - pyta.
Siadam na jednym z krzeseł.
- Poproszę.
Gdy on przyrządza podwieczorek, ja przyglądam mu się uważnie. Kładzie herbatę na stole przy którym siedzę i nakłada na talerz jakieś ciasteczka. Sam przysiada obok. Na dłuższą chwilę zapada cisza, lecz Peeta ją przerywa.
- Powiesz mi teraz o co ci chodziło przed domem? Tylko proszę nie płacz - uśmiecha się.
- Sama dokładnie nie wiem. To jeszcze chyba przez działanie leków. - opuszczam głowę na dół, powstrzymując łzy.
- Katniss...
- Tak?
- Kłamiesz.- nawet te słowa mówi tak delikatnie.
- CO?! - podnoszę głowę do góry.
- Nie dostawałaś żadnych leków. Przez ostatnie 3 dni. - mówi trochę poddenerwowany.
- A na uspokojenie?
Jestem głupia. I co ja mu teraz powiem? On doskonale wie, że uspokoiłam się w jego ramionach.
- Nie oszukasz mnie.
- Nie potrafię. Przepraszam... - znowu wybucham płaczem.
Wstaję, chcę się wydostać z tej pułapki. Słyszę tylko ,,Katniss!"
Upadam.

4 komentarze:

  1. Niech Katniss wreszcze wydusi to z siebie ;) Mega notka ;*
    ~zuzad5

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem jedno. W kolejnej notce na pewno tego nie powie :) Będzie nagły obrót akcji ^^ Właśnie biorę się za pisanie. Jak dobrze pójdzie to na ok. 21-22 powinna być notka :)

      Usuń
  2. Super rozdział. Nie mogę doczekać się tego nagłego zwrotu akcji

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za każdy komentarz i każdą uwagę. Kochamy Was! ♥