czwartek, 19 lutego 2015

#10 - Cierpienie czy śmierć?

A oto i 10 notka :)


Zapraszam!
D.

Od kilku dni jesteśmy wszyscy u Johanny, wczoraj nawet przyjechała Effie. Dziś ma się odbyć ognisko na nasze pożegnanie. Jutro z samego rana wracamy do 12.

Wchodzę do kuchni. Blask słońca wpadający przez okno mnie oślepia. Wszyscy już są.
Staję z tyłu nad Peetą, kładę ręce na jego ramionach i całuję go w policzek. Odwraca głowę i szepcze mi do ucha:
- Dzień dobry. 
Uśmiecham się, po czym przysiadam na krześle obok niego. Effie nalewa mi kubek gorącej czekolady.
- Czy wszystko jest już przygotowane!? - Johanna wędruje z jednego miejsca, do drugiego, jakby dzisiejszy dzień był czymś bardzo ważnym.
- Jo spokojnie - patrzę w jej stronę dalej z uśmiechem. - To tylko zwykłe ognisko.
- Nie..Oj Katniss mylisz się! To nie jest zwykłe ognisko!
- Johanna! - Haymitch stanowczym tonem burczy w jej stronę.
Peeta przeczesuje ręką swoje piękne blond włosy, jakby chciał wyjść z jakiejś niekomfortowej sytuacji.
- Johanna, usiądź sobie. Ja się zajmę resztą. - Effie sadza Jo na krześle obok.
- Czy mogę się dowiedzieć o co tu chodzi? - pytam zaciekawiona.
- Bo wiesz, dla Johanny to bardzo ważny dzień. Ona uwielbia ogniska! - Haymitch patrzy w stronę Jo.
- Yyy...Tak, tak! - Johanna niepewnie wychodzi z tej odpowiedzi.
- Katniss, dajmy jej spokój. - Effie się do mnie uśmiecha. - Może idź razem z Peetą na spacer?



Idziemy powoli, kierując się w stronę pobliskiego strumyka który przepływa przez dystrykt 7. Trzymam Peetę za rękę. Jest godzina 16. O 17 musimy być  z powrotem. Nie wiem co się dzisiaj stało mojej przyjaciółce, ale wiem to, że jakbyśmy spóźnili się o jedną minutę, rozszarpałaby nas na śmierć.
Już wczoraj widziałam na ręce Peety dziwne blizny, ale wolałam już nie dopytywać. Teraz za bardzo mnie to ciekawi.
Gwałtownie się zatrzymuje, widzę zdziwienie na odwróconej w moją stronę twarzy Peety.
Podnoszę nasze splecione dłonie do góry, mniej-więcej na wysokość jego oczu:
- A tak właściwie to co ci się stało?
- To tylko małe ranki.
- MAŁE?! Czy ty sobie ze mnie kpisz? - pytam zażenowana.
- Po prostu chciałem... Myślałem, że jesteś z Galem. Że już nigdy nie wrócisz.
- Jak widać wróciłam i nie jestem z Galem. Więc?
- Miałem wybór.
- O czym ty gadasz ? - puszczam jego dłoń i cofam się o jeden krok do tyłu.
- Katniss, co ty byś zrobiła gdyby mnie ktoś tak porwał?
- Nie wiem, nie myślałam nigdy o tym.
- Widzisz, a ja myślałem. I jeszcze to przeżyłem. - mówi Peeta.
- To znaczy?
- Gdybyś mnie straciła, co byś wybrała?
- A jaki mam wybór?
- Cierpienie.
- Albo?
- Śmierć. - dodaje Peeta.
Już wszystko rozumiem. Z oczu znowu zaczynają spływać mi łzy. Rzucam się w ramiona Peety.


4 komentarze:

  1. Wzruszające, dobrze, że mu się nic nie stało. Czekam na Next. Nie wiem czy już o tym pisałam, ale piszesz naprawdę dobrze, masz wielki talent :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słodziaśne!! Czekam na nexta i potwierdzam masz ogromny talent :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękujemy za każdy komentarz i każdą uwagę. Kochamy Was! ♥